W tegorocznych wyborach prezydenckich w USA w ponad 30 stanach można zagłosować przez internet, głównie dotyczy to wyborców mieszkających za granicą lub służących w wojsku. Eksperci przestrzegają jednak, że głosowanie online nie jest jeszcze w pełni bezpieczne, a niektórzy wyżsi urzędnicy administracji prezydenta Obamy wyrażają obawy, że głosy oddawane i przesyłane przez internet nie są jeszcze dostatecznie chronione, pisze „The Washington Post”. Chociaż amerykański proces wyborczy nie jest związany z jednym systemem, do którego możnaby się włamać, to poszczególne stany nie będą w stanie obronić swoich elektronicznych systemów głosowania przed doświadczonymi hakerami. Prawie wszystkie stany (46 z 51) zwróciły się do Amerykańskiego Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego (DHS) o pomoc i wsparcie przy zabezpieczaniu lokalnych systemów wyborczych przed atakami hakerskimi.
Obecnie w 32 stanach USA można oddawać głos drogą elektroniczną za pośrednictwem internetu, dla porównania w 2000 roku nie było takiej możliwości w żadnym ze stanów. Dzisiaj wszyscy mieszkańcy Alaski mogą głosować online z domowych komputerów. Elektroniczne głosy mogą oddawać żołnierze US Army ze stanu Missouri pełniący służbę za granicą. Dakota Północna pozwala głosować przez internet obywatelom i wojskowym przebywającym za granicą. W 20 innych stanach i dystrykcie Kolumbia część wyborców mieszkających za granicą w tegorocznych wyborach prezydenckich może głosować korespondencyjnie pocztą elektroniczną lub za pomocą faksu.
Zalety i zagrożenia
Zwolennicy głosowania przez internet podkreślają jego oczywiste zalety: wygodę i zgodność z nowoczesnym stylem życia. Większość spraw ludzie załatwiają obecnie online: transakcje bankowe, rozliczenia podatkowe, zakupy, planowanie podróży czy utrzymywanie kontaktów z przyjaciółmi poprzez media społecznościowe. Głosowanie elektroniczne jest również postrzegane jako sposób na zwiększenie frekwencji w wyborach.
Atrakcyjność i potencjalne korzyści z głosowania online przysłaniają jednak poważne zagrożenia dla bezpieczeństwa i prywatności – przestrzegają eksperci i nie zalecają na razie wdrażania głosowania internetowego w wyborach na każdym poziomie. Zwracają również uwagę na ryzyka, takie jak manipulowanie głosami i wynikami wyborów czy utrata prywatności i poufności wyników głosowania w przypadku przechwycenia lub kradzieży danych z serwerów.
Podczas kończącej się jutro kampanii wyborczej szeroko komentowano przypadki hakowania komputerów komitetu wyborczego Demokratów czy ujawnienie przez WikiLeaks e-maili członków jego sztabu. Problemy techniczne podczas elektronicznego głosowania odnotowano w tym roku w Utah. W Arizonie i Illinois hakerzy z kolei wzięli na celownik bazy danych z wyborcami, a kandydat na prezydenta Donald Trump wielokrotnie wyrażał obawy, że wybory 8 listopada “zostaną sfałszowane”. Część debaty prezydenckiej poświęcono kwestii cyberbezpieczeństwa, które uznano za jedno z najpoważniejszych wyzwań dla nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych.
I chociaż zagrożenia zewnętrzne – jak np. te związane z aktywnością rosyjskich cybersłużb – są realne, to warto zwrócić uwagę na inny aspekt problemu. Amerykański proces wyborczy nie jest ograniczony do jednego systemu, do którego można się włamać. Nie ma centralnej bazy danych wyborców USA. Systemy rejestracji wyborców, listy z podpisami, głosowanie i liczenie głosów różnią się, a niekiedy znacznie – w zależności od stanu, okręgu, dystryktu (w USA jest 180 tys. okręgów wyborczych). Nawet na poziomie stanowym, elektroniczne systemy głosowania nie są podłączone do internetu, a nawet między sobą, stanowiąc wyspy. Eksperci twierdzą, że poszczególne stany nie będą w stanie obronić się przed hakerami, zwłaszcza tymi doświadczonymi, którzy mogliby ingerować w przebieg wyborów w Stanach Zjednoczonych. Dlatego niemal wszystkie władze stanowe (46 z 51) zwróciły się do Amerykańskiego Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego (DHS – Department of Homeland Security) o pomoc i wsparcie przy zabezpieczaniu własnych systemów wyborczych przed atakami hakerskimi.
– Nie dysponujemy jeszcze technologią pozwalającą na bezpieczne głosowanie online – twierdzi J. Alex Halderman, profesor University of Michigan w rozmowie z „The Washington Post”. Tego sceptycyzmu wydają się nie podzielać władze Estonii, jedynego kraju na świecie, który w praktyce stosuje internetowe głosowanie, a jego wyniki są prawnie wiążące w wyborach krajowych. System wprowadzono po raz pierwszy w 2005 r. w wyborach lokalnych, a następnie był wykorzystywany w wyborach parlamentarnych w latach 2007, 2011 i 2015.
Czytaj też:
Przy okazji ubiegłorocznych polskich wyborów do Sejmu pisałem m.in. o:
- cyfrowych kampaniach wyborczych
Czy będzie Brexit – co mówią analizy big data prowadzone online?
- e-demokracji
Czy będzie Brexit – co mówią analizy big data prowadzone online?
A w czerwcu br. – o sondażach i analizach big data prowadzonych online przed referendum dotyczącym Brexitu.
Czy będzie Brexit – co mówią analizy big data prowadzone online?
Pozostaw komentarz